W tym filmie jest wszystko - aborcja, pro life, coming out w ultrachrześcijańskiej rodzinie, imigranci, niepełnosprawne dziecko itd... Pewnie dlatego dla samego tornada nawet tych tytułowych 13 minut zabrakło.
I jeszcze zapomniałaś dodać, że najważniejszym tematem filmu o tornadzie rujnującym całe miasteczko była... trudna miłość dwóch gejów.
Do gejów osobiście nic nie mam, ale tu kogoś poniosła fantazja, bo ten biały gej był strasznie brzydki i miał wstrętny charakter, a ten kolorowy gej był taki fajny, że aż każdy by chciał go przytulić...
Całą resztę dokładnie opisałaś.
Samo tornado było tak niepotrzebne scenarzystom, że na drzewie powiesili nowiutką kosiarkę do trawy, a na ziemi leżał jakiś wazon z metką prosto ze sklepu ;)
Śmierdziało tam "Netflixem" na 100 kilometrów...
Wybacz kolego, ale ja to arcydzieło oglądałem trzy lata temu i na szczęście już o nim zapomniałem... ;)
A no tak to zmienia postać rzeczy. :-) Dzisiaj w nocy leci w tv i miałem nagrywać ale jak przeczytałem że to jakaś poprawną politycznie papa to podziękuję i nagram Bitwę o Ardeny. :-)
Mam nadzieję, że to będzie ta "Bitwa o Ardeny" z 1965 roku.
Tam nie było na 100% żadnych gajów i transów... ;)
Tak to właśnie ta stara wersja, gdzie nie trzeba się bać że Hitler będzie czarny albo skośnooki. ;-)